Ciekawostki o Janinie Kraupe
Podczas II wojny światowej brała udział w podziemnych spektaklach okupacyjnego Teatru Niezależnego Tadeusza Kantora w Krakowie. W pierwszym z nich, „Balladynie”, zagrała rolę Goplany. Wstydziła się jednak występować na scenie, więc Kantor zbudował konstrukcję, zza której nie było widać artystki, a jedynie słychać jej głos.
Gdybyśmy nadal mieli możliwość poznania artystki osobiście, w pierwszych minutach rozmowy zapewne zostalibyśmy zapytani o naszą datę urodzenia. Wynika to z fascynacji horoskopami i astrologią. Artystka tworzyła tzw. „horoskopy urodzeniowe”. Zdarzało się, że były to szybkie rysunki, a czasem skomplikowane i przemyślane obrazy.
Chociaż ze względu na szczegółowość prac artystki wydawać mogłoby się, że obrazom tym towarzyszą poprzedzające je szkice i projekty, to tak naprawdę większość z nich powstała w sposób automatyczny. Artystka wsłuchana w siebie intuicyjnie i spontanicznie nanosiła farby na płótno. Dzięki czemu sztuka Kraupe to bardzo osobiste uchwycenie chwili.
Na obrazach artystki zauważyć możemy znaki przypominające pismo. Nie jest to jednak żadne z współcześnie znanych nam alfabetów. Określone zostały zapisem automatycznym, którego ważnym i kluczowym elementem jest skupienie się przez osobę piszącą na swoim wnętrzu i wsłuchaniu się we własne wewnętrzne „ja”.
O jej multidyscyplinarności świadczy zainteresowanie muzyką i poezją, które odnajdziemy w serii trzech obrazów z 1999 roku, których bohaterką jest Hildegarda z Bingen: mistyczka, kompozytorka i święta. Pieśń zdaniem Hildegardy przybliża nas do transcendencji i daje nadzieję, a muzyka jest namiastką utraconego raju. Kraupe-Świderska pisała również wiersze haiku, które stanowiły integralną część jej twórczości wizualnej. Zapisywała w nich chwilowe impresje, niewielkie zachwyty nad otaczającą ją przyrodą.
Artystka już jako mała dziewczynka wiedziała, że zostanie malarką. Doświadczała niezwykłych wizji i mówiła, że jej prorocze sny „miały wyprzedzać rzeczywistość”. Jednak jej fascynacja mistyką i ezoteryką rozpoczyna się wraz z tragicznym wydarzeniem – śmiercią jej ojca.
W zamku w Wiśniczu miały zawisnąć zaprojektowane przez Janinę Kraupe gobeliny odwołujące się do czterech pór roku i pięciu etapów życia ludzkiego. Niestety nigdy nie doszło do ich realizacji. Zachowały się jedynie fotografie, na których widzimy artystkę na tle wielkich projektów tkanin.
Częstym motywem w twórczości Kraupe była wizualizacja ewolucji ducha w materię. Podkreślała, że zanim powstał gotowy obraz, musiała go nie tyle wymyślić, ale „mieć go wyświetlonego na ekranie wewnętrznym”. Dopiero wówczas mogła przystąpić do pracy, w której jej wizje stopniowo i metodycznie przybierały materialny kształt i wielobarwną formę. W tym skomplikowanym procesie artystycznym, który nierzadko trwał kilka tygodni, artystka wspomagała się takimi narzędziami jak medytacja czy zapis automatyczny.
Mania Schmidt